Wiesiek był wyjątkowy |
15.06.2015. | |
![]() CHOSZCZNO. Dzisiaj na Cmentarzu Komunalnym w Choszcznie pochowaliśmy WIESŁAWA DREWICZA. Już będąc w chorobie, ten wybitny sportowiec, propagator badmintona, a przede wszystkim wychowawca wielu pokoleń młodzieży, zamarzył jeszcze o tym, by nauczyć swoich wnuków gry w badmintona...
Całe
swoje życie biegał, walczył, bił rekordy. Pasję do sportu z uśmiechem
na twarzy zaszczepiał innym. Miał też swoją ukochaną działeczkę, na
której ostatni chwast widziano podobno 20 lat temu. Trudno powiedzieć
czy przepadał za gotowaniem, ale jego kuchnię chwaliła połowa miasta.
Świetnie tańczył, a ileż to maturzystów wspomina studniówki, które tak
błyskotliwie prowadził. Gdy do tego dołożymy fakt, że na każde dzień dobry
odpowiadał nowym kawałem, wyjdzie na to, że odszedł od nas ktoś
wyjątkowy. No bo Wiesiek rzeczywiście był wyjątkowy.
Urodził się 18 grudnia 1946 roku w Górnikach Nowych k. Biłgoraja. Dzieciństwo spędził najpierw w Paszowicach (Śląsk), a następnie w Ryszewie k. Pyrzyc. To w szkole średniej rozpoczęła się jego lekkoatletyczna, 11-letnia przygoda ze stargardzkim Pomorzem. Wówczas wielokrotnie występował w kadrze Polski LZS i zdobywał medale na 800 i 1500 metrów. Dziś mało już kto pamięta, że w wieku 25 lat, na stadionie w Wałczu przebiegł 1000 metrów w 2 minuty 24 sekundy. Do dziś w tabelach Zachodniopomorskiego Związku Lekkiej Atletyki ten wynik daje mu 9 miejsce. Niewątpliwą ciekawostką jego życia był fakt, że zdał egzamin do szkoły wojskowej w Legnicy, jednak nie został przyjęty… ze względu na stan zdrowia. Dopiero wtedy zdecydował, że zostanie nauczycielem. Pracował w tym zawodzie, ![]() Wszystkich zmartwił informacją o chorobie. Nikt jednak nie wierzył w to, że może odejść. – Przecież to największy walczak świata – mówili znani dziennikarze. Jeszcze niespełna miesiąc temu pomagał w organizowaniu ogólnopolskich zawodów pracowników służby zdrowia w badmintonie. To wówczas zdradził mi, że chciałby jeszcze nauczyć grać w badmintona swoich wnuków. – Zawsze wydawało mi się, że w sporcie najważniejsze są medale, puchary czy nagrody. To fakt, że przynoszą jakąś tam satysfakcję, ale dziś wiem, że zdecydowanie ważniejsza jest przygoda i emocje jakie sportowi towarzyszą… zagramy? – zaskoczył mnie zapytaniem. Oczywiście, że zagraliśmy. Zaledwie kilka lotek, ale dla mnie i dla nas wszystkich te lotki będą latać jeszcze bardzo długo…
Tadeusz Krawiec
|