Spełniona obietnica Nurzijat |
03.07.2013. | |
![]() CHOSZCZNO – ZWIERZYN – MACHACZKAŁA Na Cmentarzu Wojennym Armii Czerwonej w Choszcznie spoczywa ponad trzy tys. żołnierzy. Pochowano ich tu w kilka lat po wojnie, głównie po ekshumacjach, które w latach 50. przeprowadzono na terenie naszego powiatu. Niestety, szczegółowe okoliczności ich śmierci do dzisiaj skrywają tajne dokumenty sowieckiej armii. Skutecznie kryją, bo niemalże w 70 lat po wojnie, połowa pochowanych tam sołdatów nie ma jeszcze tabliczki z własnym nazwiskiem. Pewne jest też to, że gdyby nie starania rodzin poległych, tych bezimiennych byłoby zdecydowanie więcej. - Spełniłam obietnicę daną ojcu i wujkowi – NURZIJAT KAZAVATOWA YUSUPOWNA ze łzami w oczach opowiada nam historię swojego wujka MURTAZA KAZAVATOVA.
Przyjechała z Dagesta
![]() - Zazwyczaj jeśli przyjeżdżamy w jakieś miejsce, to nie czujemy z nim żadnego związku, żadnego uczucia…, a ja? Ja czuję się jak w domu. Serce mi mówi, że jestem tu gdzie trzeba – mówiła do nas NURZIJAT KAZAVATOWA YUSUPOWNA. W tamtej chwili były to trochę dziwne słowa i chyba wypowiedziane na wyrost. Szczególnie w kontekście tego, że ich autorka była w tym miejscu po raz pierwszy w życiu, na dodatek zaledwie kilka minut. Jednak dwie godziny później wypowiedziane przez nią zdanie nabierze innego, można by powiedzieć, że właściwego wymiaru. ![]()
16-latek z Torkali
To było w 1942 roku. MURTAZ KAZAVATOV gdy szedł na wojnę miał zaledwie 16 lat. Jak to się stało, że podrostek przyjęty został do armii? Okazuje się, że tak bardzo pragnął walczyć, że postanowił w swoich rekruckich dokumentach dopisać sobie rok życia. Tak więc młody chłopa ![]() ![]() Tylko jedna taka – W naszej rodzinnej Torkali stoi wielki pomnik, na którym wymienione są nazwiska 150 mieszkańców, którzy poszli na front. 45 z nich powróciło, ale tylko w jednej rodzinie tak się zdarzyło, że zginął ojciec i zginął syn. Niestety w naszej – kontynuuje Nurzjat. Ze łzami w oczach wspomina matkę Murtaza, która na opisywanym pomniku, przy nazwisku syna zobaczyła wyrytą notatkę: „Zaginął bez wieści”. – Sparaliżowało ją wtedy i już nigdy nie wróciła do zdrowia. Zmarła wierząc, że jej syn wróci. W 2002 roku odszedł mój ojciec, a cztery lata temu wujek, brat Murtazy. Obydwaj zobowiązali mnie do odszukania jego mogiły i zawiezienia na nią odrobinę ziemi z Torkali – tu Nuzrzijat podkreśla, że już tylko ona przedłuża ród Kazavatovów. M.in. dlatego swojemu synowi dała na imię Yusup, oczywiście po swoim ojcu. Łzy dziewczyny Wstrzymuje na chwilę oddech, próbuje zapanować nad emocjami. – Rozpłakała się jak jej powiedziałam, że jadę do Polski, do miejscowości gdzie zginął Murtaza – znowu zaskakuje nas informacją, że w jej rodzinnej wsi żyje jeszcze dziewczyna jej wujka. Miała 15 lat gdy nasz bohater odchodził do arm ![]() Jest tu gdzie trzeba W niedzielne przedpołudnie w Zwierzyniu jakby wszystkich wymiotło. – Wieś duża. A gdzie mieszkańcy? – pyta nasz gość. Okazuje się, że wszyscy są na mszy, która odbywa się w nowej świetlicy. Idziemy środkiem drogi biegnącej przez wieś, Nurzijat opowiada o Dagestanie. Kilka razy podkreśla, że to kraj pod wieloma względami podobny do Polski. – U nas też bociany przynoszą dzieci – śmieje się pokazując na ptaki siedzące w gnieździe. Prosi o zdjęcie. – Pierwszy raz w życiu widzę bociana w gnieździe – tłumaczy. Docelowo zamierzaliśmy pokazać jej poniemiecki cmentarz, więc proponujemy powrót. Jednak ona zaskakuje nas prośbą o to, abyśmy doszli do rozwidlenia drogi, do końca wsi. Tu się zatrzymuje i mówi: - Zazwyczaj jeśli przyjeżdżamy w jakieś miejsce to nie czujemy z nim żadnego związku, żadnego uczucia…, a ja? Ja czuję się jak w domu. Serce mi mówi, że jestem tu gdzie trzeba. Gdzieś na końcu drogi Na zniszczony, poniemiecki cmentarz trudno wejść, więc Nurzijat znicz zapala na resztkach ogrodzenia. W tym momencie kończy się msza. Pytamy mieszkańców o to, gdzie mogła być mogiła Murtazy? Wspominają rozebrany kościół, ale o mogile raczej ![]() ![]() Pytań jest jeszcze dużo Na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Armii Czerwonej w Choszcznie Nurzijat składa kwiaty, zapala znicze. Pyta nas gdzie może rozsypać ziemię przywiezioną z Dagestanu. W końcu sama decyduje, że zrobi to na bezimiennych mogiłach. – Teraz czuję, że dotrzymałam obietnicy – z łezką w oku przypomina słowo dane nieżyjącemu już ojcu. Nawet nie pyta o to dlaczego inni mają, a Murtaza nie ma swojej tablicy? - Odpowiedzi na to pytanie może być wiele, ale tu podkreślmy, że w tamtych latach ekshumacjami zajmowali się zarówno nasi urzędnicy jak i sami Rosjanie. Zdarzało się też, że robiono to bez odpowiednich uzgodnień – tłumaczy nam choszcznianin, który od wielu lat próbuje ustalić nazwiska kilku innych żołnierzy, którzy ekshumowani zostali w innych wioskach. My będziemy szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego Murtaz i jego towarzysze ze zbiorowej mogiły w Zwierzyniu, nie mieli przy sobie żadnych dowodów tożsamości. Dziwne jest też to, że Armia Czerwona przez ponad 60 lat uważała Murtazę Kazavatova za zaginionego bez wieści, a teraz odkrywa rodzinie dokument, z którego wynika, że zginął w Zwierzyniu. Jeszcze tu wróci Dagestanka jest zaskoczona i z kolei na ![]()
Tadeusz Krawiec
|