CHOSZCZNO. Od czwartku nowym sołtysem w Kołkach jest GRZEGORZ KRASZEWSKI. – Zamierzam realizować głównie te cele, które wyznaczył mój poprzednik KRZYSZTOF GROMADZKI. Spróbuję, choć wiem, że lepszego sołtysa wieś już nie będzie miała i nie łatwo mi będzie mu dorównać – z nieukrywanym wzruszeniem wspominał zmarłego niedawno poprzednika.
Gdy w 2011 roku mieszkańcy sołectwa Kołki wybierali nowego sołtysa, to wówczas 100 procent swoich mandatów przekazali na KRZYSZTOFA GROMADZKIEGO.
Reelekcja z 2015 roku też okazała się formalnością. Wtedy również nie
miał kontrkandydata i otrzymał jednomyślne poparcie. - To przede
wszystkim za jego sprawą, najpierw powstał klimat do społecznego
działania, a potem poszły za tym konkrety – tu mieszkańcy na pierwszym
miejscu wymieniają sukcesy Ochotniczej Straży Pożarnej, w tym stworzenie
słynnej już w całym kraju Kobiecej Drużyny Pożarniczej. Wyliczają też
remont świetlicy, a także z taką pompą otwierane remizę i bibliotekę. To
wszystko stało się mniej ważne, gdy nieco ponad rok temu gruchnęła wiadomość o jego ciężkiej chorobie. Bardzo szybko
okazało się, że była na tyle ciężka, że najpierw zmusiła go rezygnacji z
sołtysowania, a potem wygrała też z nim walkę o życie.
Na czwartkowe zebranie, na którym jedynym punktem miały być wybory
nowego sołtysa przyszło niespełna 50 osób. Choć mieszkańcy Kołek
zgłosili kilka kandydatur, w tym także dwóch pań, to jednak ostatecznie
tylko GRZEGORZ KRASZEWSKI zgodził się podjąć tego zadania. W
takiej sytuacji sołecki statut również zobowiązuje do przeprowadzenia
tajnych wyborów. Tu, po odczytaniu wyborczego protokołu okazało się,
że mieszkańcy akceptują go, bo otrzymał 45 głosów poparcia (4 głosy było
nieważne – red.).
Nowy sołtys ma 45 lat, w Kołkach mieszka od urodzenia, a na co dzień
pracuje w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Choszcznie.
W tej kadencji, czyli od 2015 roku mieszkańcy wsi wybrali go do rady
sołeckiej, a jak sam twierdzi, doświadczenia w pracy społecznej nabył
współpracując z K. Gromadzkim. – Nie łatwo mu będzie dorównać i nawet o
tym nie marzę, ale zrobię wszystko, aby cele, które on sobie wyznaczył
przyświecały także i mojemu działaniu. Tu przypomnę, że mówił o
chodnikach, o wiacie za remizą, o dbaniu o całą wieś, a przede wszystkim
o integracji mieszkańców… - z nieukrywanym wzruszeniem wspominał
zmarłego kolegę.