Dziewięć osób w dziewięć dni |
24.08.2012. | |
CHOSZCZNO Przejechali prawie 500 kilometrów, poznali historię wikingów, sfotografowali się z duńską syrenką, jeździli po morzu na traktorze i jakby na deser za jednorazowy przejazd mostem zapłacili po… 136 zł! Członkowie rowerowej wycieczki do Danii dziękują Gunnarowi i Jolancie za pomoc w organizacji tej wyjątkowo udanej eskapady.
Jak zapewnia nas JERZY GUMULIŃSKI, prezes KTR Voyager program wycieczki
zrealizowali w 100 procentach. – Zwiedziliśmy Kopenhagę, Kolding,
Esbjerg, Ribe, Holsted (tam mieli baze wypadową rajdu – red.) i leżące
nad Morzem Północnym Blovand. Zazwyczaj wszystkie atrakcje oglądamy z
poziomu rowerowego siodełka, ale tym razem jedną z największych atrakcji
była przejażdżka traktorem na wyspę Mando. Jedyna droga do niej
prowadząca znajduję się pod wodą i w okresie przypływów w zasadzie jest
nieprzejezdna. Właśnie dlatego skorzystaliśmy z wspomnianego traktora na
bardzo wysokich kołach, który jest lokalną atrakcją turystyczną –
opowiada. W etapie do stolicy „zaliczyli” 15-kilometrowy przejazd po
najdłuższym moście łączący Odense z Kopenhagą. – W zasadzie są to dwa mosty. Jeden na tradycyjnych podporach, drugi wiszący i
połączone razem. Jako ciekawostkę podam, że przejazd mostem w jednym
kierunku to koszt 230 koron duńskich (około 136 zł.) – zdradza pan
Jerzy. Tu dodaje też, że w stolicy Królestwa Danii zwiedzili m.in.
muzeum rzeczy dziwnych, metro, siedzibę członków królestwa, koszary
wojsk alianckich no i obowiązkowo sfotografowali się na tle Małej
Syrenki, jednego z najważniejszych symboli tego kraju, natomiast w Ribe
poznali historię prawdziwych wikingów. W załączonym fotoreportażu
zobaczymy też ich fotografie na tle posągów wpatrzonych w morze, a w
Blovand mieli okazję popatrzeć na umocnienia obronne duńskiego wybrzeża z
okresu II wojny światowej z wysokości latarni morskiej. - Dania
pozostanie w naszej pamięci jako kraj bardzo życzliwych, spokojnych i
cierpliwych ludzi, o bardzo dobrych drogach i trasach rowerowych.
Oczywiście świetnie opisanych i oznakowanych – komentuje prezes
Voyagera. Jednocześnie podkreśla, że nigdy tego rajdu by nie
zorganizowali gdyby nie JOLANTA KUCHTA i GUNNAR LYKKE-MADSON, ich
klubowi koledzy, którzy pomogli całość zorganizować.
Za naszym
pośrednictwem i w imieniu całej grupy, kieruje do nich serdeczne
podziękowania. Zaprasza też do oglądania fotograficznej relacji, a my
dodajemy, że oprócz niego i wspominanych wyżej Joli i Gunnara, w rajdzie
wzięli udział: MARIA GUMULIŃSKA, JADWIGA i HENRYK MAZURCZAKOWIE, MARTA i
ZDZISŁAW WAGNEROWIE oraz HENRYK RASZKE.
Tadeusz Krawiec
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|